Wyprawa za morze młodego polskiego magnata Jana Baptysty Tęczyńskiego, wojewody bełskiego, po rękę królewny Cecylii szwedzkiej w 1563 r., zakończona tragicznie jego śmiercią w niewoli u Duńczyków, pobudzała pióra kronikarzy i poetów od samego początku po dzień dzisiejszy. Tę niezwykłą historię miłości polskiego Tezeusza do królewny Ariadny pierwszy uwiecznił Jan Kochanowski w epicedium zatytułowanym Pamiątka wszystkimi cnotami hojnie obdarzonemu Janowi Baptyście hrabi na Tęczynie, bełskiemu wojewodzie i lubelskiemu staroście etc. Poemat ten napisany zapewne w 1564 r. pod wrażeniem głośnego wydarzenia, z pewnością na zlecenie rodziny zmarłego, ukazał się bezimiennie oraz bez miejsca i roku wydania, być może - jak przypuszczał Kazimierz Piekarski - jako druk Cypriana Bazylika w Brześciu dopiero ok. 1570 r. W roku 1586 utwór ten został włączony do Pieśni...Jana Kochanowskiego wydanych w drukarni Łazarzowej w Krakowie I.
Dzieje niedoszłego matrimonium i nieszczęsnej podróży, niewoli duńskiej i śmierci oblubieńca w Kopenhadze trafiały na karty kronik polskich, począwszy od Bartosza Paprockiego, który w I584~r. opisując starożytny ród Tęczyńskich opublikował też w pełnym brzmieniu Pamiątkę Jana Kochanowskiego. Również współtowarzysz Jana Baptysty Tęczyńskiego w czasie niefortunnej wyprawy, Erazm Otwinowski, w swych Bohaterach chrystiańskich pozostawił relację i niewoli i śmierci młodego magnata3. Po zgonie Jana Baptysty w Kopenhadze w końcu grudnia 1563 r. jego ciało sprowadził do Kraśnika, towarzyszący mu w podróży do Szwecji i w nie woli, stryj Jan Tęczyński, starosta rohatyński. I jak pisał Kochanowski:
Dodajmy, że ten młody stryj, równolatek, zaraz po śmierci Jana Baptysty chciał wykorzystać szansę, która miała być udziałem bratanka i jeszcze będąc w Kopenhadze podjął starania o rękę królewny Cecylii szwedzkiej. Ta jednak szybko pocieszyła się po śmierci narzeczonego i 11 listopada 1564 r. poślubiła Krzysztofa ks. Badeńskiego, któremu urodziła sześciu synów. Zmarła dopiero w 1627 r. w sędziwym wieku 87 lat. Była też w Polsce, w Krakowie w 1592 r., na weselu swojego bratanka Zygmunta III i Anny Austriaczki.
Gdy prochy Jana Baptysty spoczęły w Kraśni ku, miasto już nie należało do jego najbliższej rodziny. Przed samą bowiem weselną wyprawą do Szwecji Jan Baptysta potrzebujący znacznej sumy pieniędzy "darował wieczyście"- zapewne za pożyczki- miasto Kraśnik z zamkiem i okolicznymi dobrami swoim stryjom Janowi i Andrzejowi Tęczyńskim. Ci zaś odstąpili je w roku 1579 siostrze Jana Baptysty, Katarzynie z Tęczyńskich Olelkiewiczowej, księżnej na Słucku. Dopiero jej wnuczka, Zofia ks. słucka, żona Janusza Radziwiłła podczaszego litewskiego, dobra kraśnickie obciążone znacznymi długami- "darowała" Janowi Zamoyskiemu.
Nie mamy źródłowej informacji, kto ufundował Janowi Baptyście Tęczyńskiemu nagrobek w kościele farnym w Kraśniku. Uczynili to bądź stryjowie - Jan i Andrzej, bądź - co wydaje się bardziej prawdopodobne- osoby najbliższe, a więc żyjąca jeszcze matka, Anna z Boguszów Tęczyńska oraz siostra Katarzyna, księżna na Słucku Olelkiewiczowa. Na matkę jako fundatorkę wskazywałaby Pamiątka Kochanowskiego:
Nagrobek, niestety, nie zachował się. Napis epitafijny przekazany przez Szymona Starowolskiego był inny niż propozycja Kochanowskiego zawarta w przedostatniej zwrotce Pamiątki:
Według Starowolskiego inskrypcja nagrobna była łacińska, ale także o wymowie wanitatywnej:
Sądząc z dwukrotnego występowania w inskrypcji słowa "monumentum", pamięć Jana Baptysty uwieczniono zapewne okazałym pomnikiem, nie zaś tylko płytą epitafijną. Nie mamy pewności, czy Starowolski przekazał wszystkie napisy nagrobne, w każdym razie nie przytacza imion funda torów.
Prochy niefortunnego kochanka nie zaznały jednak spokoju w świątyni kraśnickiej. Autor artykułu w "Bibliotece Warszawskiej" z 1847 r. opublikował ciekawą relację źródłową z XVII w., według której Szwedzi w 1657 r. Trumnę nawet cynową, w której jak się domyśleć można, sprowadzone były zwłoki Jana Baptysty Tęczyńskiego z Gdańska, wyjęli z grobu, rozumiejąc że ze srebra, i na cmentarzu pozostawili. Proboszcz ówczesny kraśnicki, z połamanych kawałków cyny kazał ulać sześć ogromnych lichtarzy i te do dziś dnia w wielkim ołtarzu widzieć można.
Historia młodego Jana Baptysty Tęczyńskiego i królewny Cecylii ożyła w okresie sentymentalizmu i romantyzmu, gdyż jak rzadko która ewokowało uczucia i zadumę pełną smutku swoją niezwykłością, napięciem emocjonalnym i tragicznym finałem. Pobudzała wyobraźnię pisarzy i obrastała w nową legendę.
Domniemany nagrobek J.B. Tęczyńskiego i królewny Cecylii w kościele farnym, wg inwentaryzacji K. Stronczyńskiego, 1852, Gab. Ryc. BUW sygn. 243. Fot. E. Kozłowska-Tomczyk (neg. IS PAN) |
W początkach XIX w. z tragiczną historią Jana Baptysty Tęczyńskiego i królewny szwedzkiej Cecylii związano dwuosobowy nagrobek ustawiony w farze kraśnickiej pierwotnie w prezbiterium przy ołtarzu głównym po stronie Ewangelii (przeniesiony w 1964 r. do południowej nawy bocznej przez ks. proboszcza Niedżwińskiego). Na monumencie zwieńczonym obeliskiem z herbem Topór Tęczyńskich została przedstawiona w arkadzie młoda para w pozycji półleżącej, połączona uściskiem ramion. Choć brak tu transkrypcji określających osoby, to jednak niezwykłe na nagrobku przedstawienie kojarzyło się jednoznacznie z parą nieszczęśliwych kochanków- Janem Baptystą i Cecylią. W zwieńczeniu nagrobka pod herbem Topór pojawił się malowany napis, sentencja o typowo romantycznym brzmieniu: D.O.M. Quos vita conjunxit, mors in tu mulum reduxit (których życie połączyło, śmierć w grobowcu rozdzieliła).
Domniemany nagrobek J.B. Tęczyńskiego i królewny Cecylii wg litografii A. Lerue, Album Lubelski, 1859. Fot. E. Kozłowska-Tomczyk (neg. IS PAN) |
Tym, który pierwszy związał dwupostaciowy nagrobek z Janem Baptystą i Cecylią, był Julian Ursyn Niemcewicz. Podczas "podróży historycznej" w 1811 r. w Krakowskie, Sandomierskie i Lubelskie odwiedził on też Kraśnik. W opublikowanej relacji z tej podróży czytamy m.in. :
Po lewej stronie wielkiego ołtarza jest ozdobnie uciosany grób bez żadnego napisu: topór atoli na wierzchu oznacza, że popioły Tęczyńskich zamyka. Wypukła na nim rzeźba budzi ckliwość. Wyraża ona młodzieńca i dziewicę, w pierwszym lat kwiecie jakby nachylone ku sobie i ściskające się za ręce; napis quae vita conjunxit, mors in tumulum reduxit. Paprocki w dziele swym o herbach starodawnych, naucza nas, że jest to grób Jana Baptysty Tęczyńskiego wojewody belzkiego (...J O całem tem zdarzeniu zostawia nam znajomość Jan Kochanowski w wierszach swoich pod tytułem: "Pamiątka wszystkiemi cnotami obdarzonemu Janowi B. Tęczyńskiemu". B.Paprocki dodaje: tegoż ciało leży w Kraśniku mieście ojczystym...
Nadmieńmy, że dzieje morskiej podróży Jana Baptysty Tęczyńskiego do Szwecji i duńskiej niewoli opisał Niemcewicz w pierwszej w Polsce romantycznej powieści historycznej, zatytułowanej Jan z Tęczyna, poświęconej staroście rohatyńskie mu, który towarzyszył bratankowi w wyprawie i niewoli.
Wspomnienie dawno wygasłego, niegdyś potężnego rodu Tęczyńskich ożyło na początku XIX w. dzięki pamiątkom zgromadzonym przez Izabelę Czartoryską w Świątyni Sybilli w Puławach, nie przypadkiem zresztąl5. Puławy i Końskowola były niegdyś majętnością Tęczyńskich i jako wiano córek przechodziły kolejno do Opalińskich, Lubomirskich, Sieniawskich, Czartoryskich.
Zanim ukazały się drukiem Podróże historyczne Niemcewicza, a więc jeszcze przed połową XIX w. mnożyły się opisy zabytków Kraśnika, często wzmiankujące nagrobek dwupostaciowy. Zabytek ten odnotowali zasłużeni "starożytnicy" Baliński i Lipiński. Oni też odczytali jako pierwsi trzy herby na pomniku, prawidłowo nazywając dwa - Topór i Jelitę; tylko trzeci określili opisowo: "lew z murów twierdzy wychodzący". Nie omieszkali przy tym dodać, że głos powszechny przyznąje, że ten pomnik jest nagrobkiem Jana Tenezyńskiego Wojewody Belzkiego.
Następny z piszących o Kraśniku, Józef A. Czajkowski, nie ma już wątpliwości, że nagrobek jest dedykowany Janowi Baptyście Tęczyńskiemu. Bardziej wnikliwe obserwacje poczynił autor artykułu opublikowanego w "Bibliotece Warszawskiej" w 1847 r. Znał on inskrypcję nagrobną podaną przez Starowolskiego. Ponieważ jednak nie znalazł jej na domniemanym nagrobku z parą kochanków, doszedł do następującego wniosku:
Nie ulega wątpliwości, że ciało tegoż Jana Baptysty Tęczyńskiego w Kraśniku złożono, a nagrobek przez Starowolskiego dochowany w Kraśniku zaginął, więc Zamoyscy w późniejszym widać czasie cieniom tegoż Tęczyńskiego ten pomnik postawili.
O fundacji nagrobka przez Zamoyskich wnioskował autor na podstawie herbu Jelita wyrzeźbionego na dole po lewej stronie. Argument ten został przyjęty przez wszystkich późniejszych ba daczy, którzy dodawali na ogół, że fundatorem pomnika był kanclerz Jan Zamoyski, właściciel Kraśnika od 1604 r.
Już w roku 1852 nagrobek doczekał się inwentaryzacji rysunkowej i opisowej dokonanej przez ekipę Kazimierza Stronczyńskiegol9. Członek tej ekipy, rysownik Adam Lerue spopularyzował ów obiekt dzięki publikacji litograficznej w "Albumie Lubelskim" z 1859 r. Zabytek został tu określony oczywiście jako nagrobek Jana Baptysty Tęczyńskiego i królewny szwedzkiej Cecylii.
Wiek XIX dopisał legendę o królewnie Cecylii, która będąc w Polsce w 1592 r. odwiedzić miała w Kraśniku prochy swego dawnego ukochanego. Jeszcze na początku XX w. w obszernej relacji z wizytacji kościoła kraśnickiego przeprowadzo nej przez biskupa Franciszka Jaczewskiego może my przeczytać, że- jak podanie niesie:
Nawiedzając grób swego narzeczonego, Cecylia ten skromny nagrobek mu postawiła, a sama wstąpiła do klasztoru.
Od czasów romantyzmu po dzień dzisiejszy na grobek kraśnicki cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem miłośników historycznych pamiątek oj czystych. W każdym artykule o Kraśniku jest opisywany ten przedziwny monument z młodą parą.
Również historycy sztuki nie mieli co do tego wątpliwości, byli też pewni, że został ufundowany przez Zamoyskich. Marian Sokołowski, choć znał z autopsji pomnik kraśnicki, nie zauważył herbu Prawdzie przesłoniętego ołtarzem głównym, ale też nie zawierzył relacji Balińskiego i Lipińskiego na ten temat, gdyż nie korespondował mu ten znak heraldyczny z herbem Jelita, który miał należeć do Jana Zamoyskiego, domniemanego fundatora na grobka. Trapiła jednak krakowskiego badacza nie pewność w odniesieniu do treści pomnika, skoro pisał:
Cecylia jeszcze żyta i gdyby wówczas móawiła w Polsce i przypadkiem odwiedziła Kraśnik. to monument, z jej własnym przedstawieniem i napisem "quod visa conjunxit, mors in tumulum reduxit" dziwne by zaiste musiał robić wrażenie.
Dlatego też ten wytrawny badacz przypuszczał:
Może być zresztą, że pomnik stanął po śmierci Cecylii, ale rozstrzygnięcie tej kwestii wymagałoby osobnego studium.
Od czasów Sokołowskiego nikt takiego studium nie podjął.
1604-1605(?) na miejscu pierwotnego, zapewne przez Jana Zamoyskiego (...) celem uszczenia pamięci zmarłego i jego narzeczonej Cecylii Waza, królewmy szwedzkiej. Uznały też, że nagrobek został wykonany prawdopodobnie w warsztacie Santi Gucciego już po jego śmierci. Wiele nieporozumień zawiera, niestety artykuł Ryszarda Brykowskiego w popularna-naukowym magazynie "Mówią Wieki".
W sposób skomplikowany dzieje fundacji i realizacji nagrobka przedstawił Mieczysław Gębarowicz. Również i on nie miał wątpliwości, że zabytek zawdzięcza obecną postać Janowi Zamoyskie mu, który wszedł w posiadanie Kraśnika dopiero w 1604 r.
Nie pozwala na wcześniejsze datowanie - zdaniem tego badacza - herb Jelita występujący dwukrotnie pod bocznymi pilastrami, tylko że ornament roślinny na nich i styl, zwłaszcza obu figur, trudno pogodzić z tak późną datą powstania tego pomnika. Należałoby zatem wziąć pod uwagę możliwość, że nagrobek ten, przygotowywany przez najbliższą rodzinę, albo nie zastał wykończony, albo miał inną postać i zastał dopiero przez Zamwskiego zmontawany w .sposób, który choćby ze względu na brak zharmonizowania z architekturą kościoła, budzi pewne wątpliwości.
Kilkanaście lat temu do badań nad kraśnickim nagrobkiem włączył się duński historyk Jorgen Steen Jensen, który odkrył zespół dokumentów na leżących do Jana Baptysty Tęczyńskiego, pozostałych po jego śmierci w archiwum w Kopenhadze30. Badacz ten opracował skrupulatnie i na szerokim tle historycznym dzieje podróży bałtyckiej Tęczyńskie go. Nie pominął też sprawy nagrobka i medali Jana i Cecylii3l. Jensen także nie ma wątpliwości, że na grobek kraśnicki poświęcono Tęczyńskiemu i królewnie Cecylii. Na podstawie analizy herbów związał jednak przekonująco fundację monumentu z Andrzejem Tęczyńskim (zm. 1588), stryjem Baptysty. Tym samym przesunął datowanie dzieła na wcześniejszy okres i przypisał je- za Hornungiem - Santi Gucciemu. Jensen odczytał jednak inaczej niż wszyscy dotychczasowi badacze herb Jelita, wią że go z Zofią z Dembowskich, żoną Andrzeja Tęczyńskiego. Zwrócił nadto uwagę na ukryty pierwotnie za ołtarzem trzeci herb - Prawdzie i określił go słusznie jako herb Agnieszki z Łaszczów, matki Zofii Dembowskiej. Trzy herby na nagrobku należały więc do trzech spokrewnionych rodzin: męża - Tęczyńskiego, żony - Dembowskiej, matki żony - Łaszczówny.
Z tego odkrycia uczony duński nie wyciągnął jednak właściwych wniosków. Nie zadał sobie pytania, dlaczego na nagrobku zostały ukazane parantele ze strony żony Andrzeja Tęczyńskiego? Na pomniku umieszczono nawet herb teściowej fundatora, wywodzącej się z Łaszczów, ale pominięto herb matki Andrzeja, Anny z Ożarowskich. Jaki związek z nagrobkiem Jana Baptysty Tęczyńskiego miałby herb teściowej Andrzeja? Jest to dylemat, który można rozwiązać pod warunkiem, że skupimy uwagę na dziele i na źródłach historycznych, a nie na legendzie.
W oparciu o trafnie odczytane przez Jensena herby rodowe wiemy już, że nagrobek ufundował Andrzej Tęczyński, wojewoda bełski, ze swoją żoną Zofią Dembowską. Rok sprzedaży przez Jana i Andrzeja Tęczyńskich Kraśnika i dóbr okolicznych Katarzynie z Tęczyńskich ks. Olelkiewiczowej - 1579 wyznacza najpóźniejszą datę fundacji omawianego nagrobka. W Kraśniku zamieszkali na kilkanaście lat Olelkiewiczowie, a Andrzej Tęczyński z rodziną rezydował w Końskowoli.
Skoro zrodziły się wątpliwości, czy nagrobek był po święcony Janowi Baptyście Tęczyńskiemu i królewnie Cecylii, to należy się zastano wić, dla kogo był fundowany. Żaden z badaczy - z wyjątkiem Mariana Sokołowskiego - nie zadał sobie pytania: czy było możliwe w XVI w. przedstawienie paty na rzeczonych na nagrobku, gdy jedna osoba była żyją ca? Mogła ona wystąpić chyba tylko jako orantka pod Krzyżem, wśród członków rodziny, modląca się za duszę zmarłego, ale nie w czułym uścisku.
Przyjrzyjmy się zatem ukazanym na nagrobku postaciom. Czy istotnie są to dwudziestotrzyletni senator, jakim był Jan Baptysta Tęczyński i również dwudziestotrzyletnia królewna Cecylia? Wizerunek jednej i drugiej osoby znamy z medalu przygotowanego przez medaliera Stevena van Hervijcka (Holendra działającego w Polsce) zapewne na zlecenie pana młodego z okazji zaślubin. Medal znany jest dzięki opracowaniu Mariana Gumowskiego; obszerne omówienie poświęcił mu niedawno również Jensen. Jan, hrabia na Tęczynie, prezentuje się na medalu pięknie, postawnie jako dojrzały mężczyzna z wąsikami i krótką brodą, w stroju cudzoziemskim. Królewna Cecylia, kunsztownie uczesana, też już wygląda na dorosłą przedstawicielkę płci pięknej.
Na nagrobku widzimy ledwie pacholę, co praw da w zbroi, ale o twarzy dziecięcej, bez zarostu oraz równą mu wiekiem dziewczynkę, skromną, bez żadnych oznak przynależności do rodziny królewskiej, choć w sukni z naramiennikami" all'antica świadczącym o pochodzeniu z rodu rycerskiego. Jedynie na akwareli i litografii z inwentaryzacji Stronezyńskiego - Lenie, postacie na nagrobku zostały scharakteryzowane jako dorosłe, aby pa owały do legendy o młodym wojewodzie i królewnie.
Biorąc pod uwagę wygląd wyrzeźbionych postaci i elementy heraldyczne, można dojść do jednego tylko wniosku, że omawiany monument nie jest nagrobkiem pary narzeczonych, ale dwojga rodzeńsłwa, brata i siostry, zmarłych bardzo wcześnie dzieci Andrzeja Tęczyńskiego i jego żony Zofii z Dembowskich. Dlatego na nagrobku zostały umieszczone herby ojca, matki i babki po kądzieli.
Andrzej Tęczyński i Zofia z Dembowskich do czekali się w ciągu kilkunastu lat pożycia licznego potomstwa, z którego trzech synów i trzy córki do żyli dorosłego wieku i są odnotowani przez heraldyków; musiała zdarzyć się jednak w tej rodzinie jakaś tragedia, strata naraz dwojga dzieci, może bliźniąt. Powszechnie panowała zresztą duża śmiertelność wśród dzieci. Może to były Andrzeja i Zofii pierwsze, najstarsze dzieci których imiona czekają na odkrycie w źródłach36. Napis na nagrobku kraśnickim był z pewnością malowany, z czasem uległ zatarciu, pozostały tylko rzeźbione herby i one informują o rodzicach-fundatorach.
Na szesnastowiecznych renesansowych nagrobkach tylko rodzeństwo bywa przedstawiane razem, w braterskim uścisku. Pięknym przykładem jest na grobek z ok. 1530 r. ostatnich książąt mazowieckich, Stanisława i Janusza, w kolegiacie warszawskiej (dzieło Bernardina de Gianotis Zanobiego)37. Istnieją też przykłady umieszczania na jednej płycie nagrobnej przytulonych do siebie rodziców i dzieci, np. Jana Grota z synem (po 1580) w krużgankach klasztoru dominikanów w Krakowie oraz nie znanej matrony z synkiem Krzysztofem u stóp (1576) w kościele parafialnym w Restarzewie38. Znane są podwójne, a nawet potrójne nagrobki dziecięce. Znakomitym przykładem, czasowo bardzo zbliżonym do dzieła w Kraśniku, jest nagrobek w kościele parafialnym w Żydaczowie k. Lwowa. Wystawiony został przez Katarzynę z Tarłów Dani łowiczową dla synka Kaspra zmarłego w wieku dwu lat oraz dla córeczek: Katarzyny i Elżbiety zgasłych w czwartym roku życia. U dołu znajduje się data wykonania dzieła - 1580, z czego chyba można wnioskować, że niebawem po realizacji nastąpiła zmiana kompozycji nagrobka. W pierwotnej wersji był on przeznaczony tylko dla dwojga wcześniej zmarłego rodzeństwa: Kaspra (zm. 1570) i Katarzyny (zm. 1576), którzy byli zapewne przedstawieni razem w układzie antytetycznym na dolnej płycie - podobnie jak młodzi Tęczyńscy w Kraśniku w pozycji półleżącej, trzymający się za ręce. Gdy jednak najmłodsza Elżbieta zmarła w 1581 r. prze budowano nagrobek, dołączając jej wizerunek do przedstawienia starszej Katarzyny na dolnej płycie, a dla Kaspra wykonano osobną płytę umieszczając ją w górnej strefie nagrobka. Dwuletni synek został przedstawiony w zbroi, która była atrybutem jego rycerskiego pochodzenia.
Nie znamy natomiast żadnego przykładu w polskiej rzeźbie nagrobnej, aby na jednej wspólnej płycie przedstawiano małżonków, cóż dopiero na rzeczonych. Owszem, bywały podwójne, tworzące jedną kompozycję nagrobki małżeńskie, ale przed stawiano męża i żonę na osobnych płytach; jeśli w pozycji leżącej, to jedna postać nad drugą (w tzw. nagrobkach piętrowych z reguły małżonek był przedstawiany na górnej płycie);jeśli w pozycji stojącej, to jedna obok drugiej (nagrobek Orlików w kościele dominikanów w Krakowie).
Nagrobek rodzeństwa Tęczyńskich jest jeszcze jednym przykładem kultury humanistycznej w szesnastowiecznej Polsce, która wydała niezwykły poemat - Treny Jana Kochanowskiego, nie mający odpowiednika w literaturze europejskiej42. Chyba w każdym kraju w okresie renesansu nie ufundowano tylu nagrobków dziecięcych, co w Polsce43. Inne też u nas były zwyczaje; dzieci wychowywano bardziej serdecznie, uczuciowo, łagodniej niż w innych krajach. Może tu należałoby szukać jednego ze źródeł powstania żałobnego poematu Kochanowskiego po śmierci Orszulki, która "uczyniła takie pustki" w jego domu.
Polska myśl pedagogiczna połowy XVI wieku, zwłaszcza Frycza Modrzewskiego, należy do najbar dziej postępowej w ówczesnej Europie. Godne uwagi jest, że zalecał on troskę o rozwój fizyczny dziecka i umiarkowanie w karach, aby nie zaszkodzić zdrowiu44. Traktaty pedagogiczne Modrzewskiego i Glicznera zwracają uwagę na specyfikę wie ku dziecięcego wyprzedzając w tym względzie Europę Zachodnią. Od średniowiecza po wiek XVII przyjmowano, że występują tylko trzy etapy życia ludzkiego; wiek młodzieńczy - do 21 roku życia, wiek średni i starość45. Tak też ujmował sprawę Mikołaj Rey w Zwierciadle (1567), a prawo chełmińskie utrzymywało ten podział jeszcze w 1623 r. Nawet Jan Kochanowski w Trenach swoją niespełna czteroletnią zmarłą Urszulkę nazywa: dziecina, dziecinka, ale też panienka, dziewczyna, dziewka, dziewica. Terminy "dzieciństwo" i "młodość" wy stępują tu wymiennie jako synonimy46. Znalazło to odbicie w polskich nagrobkach, gdzie zmarłe dzieci są przedstawiane jako nagie, śpiące putta (Jan Aleksander Tarnowski, zm. 1515, kolegiata w Tarnowie; Katarzyna Pilecka, zm, przed 1523, Pilica)47, albo jako mali-dorośli, w zbroi lub w długich panieńskich sukienkach (nagrobek trójki dzieci Dani łowiczów w Żydaczowie). Na nagrobku kraśnickim przedstawione zostało rodzeństwo w dziecięco-młodzieńczym wieku. Dzieliła ich granica etapu życia od przedstawionych na medalu Jana Baptysty Tęczyńskiego i Cecylii szwedzkiej mających po 23 lata, a więc będących już w "wieku średnim".
Nagrobki dziecięce w Żydaczowie i w Kraśni ku dokumentują nie tylko miłość rodziców do dzieci, ale ukazują też serdeczne więzi łączące rodzeństwo, miłość braterską i siostrzaną. Warto było by zwrócić uwagę i na ten rodzaj uczucia w naszej poezji humanistycznej. Legenda pomnika Jana Baptysty i Cecylii w Kraśniku stworzona przez Niemcewicza przeszła do "powieści gminnej", a także do prac naukowych historyków i historyków sztuki w XX wieku. Szkoda się z nią rozstawać, bo była ład na i wzruszająca. Ale miłość braterska i siostrzana jest także piękna, może i piękniejsza, szlachetniejsza, bo czysta i bezinteresowna.
Pozostaje do omówienia pokrótce problem autorstwa monumentu i genezy formy architektonicznej. Przyjmujemy, że nagrobek dzieci Andrzeja i Zofii Tęczyńskich został ufundowany przed 1579 r. Jestem pełen uznania dla intuicji badawczej Zbigniewa Hornunga i przyznaję wiele racji jego datowaniu dzieła na lata 1565-1570. Hornung zaliczył pomnik kraśnicki do wczesnej, klasycyzującej fazy twórczości Santi Gucciego. Z tym artystą złączyli do tej samej fazy twórczości włączył on także na grobki z obeliskiem Galeazza Guicciardiniego (zm. 1557) w klasztorze dominikanów w Krakowie oraz kanoników Bartłomieja Niszczyckiego (1560) i Wojciecha Sobieńskiego w katedrze płockiej.
Ideowo i artystycznie ważny jest w pomniku kraśnickim motyw wieńczący - piramida-obelisk - który uwysmukla całą kompozycję i gloryfikuje występujący na jego tle herb Tęczyńskich - Topór z cesarskim orłem w klejnocie, przydanym do herbu przez Ferdynanda I w 1561 r.49. Podobne znaczenie gloryfikujące ma - przywodząca na myśl łuk triumfalny - arkada, ujęta po bokach kompozytowymi pilastrami, pod którą przedstawione są postacie siostry i brata w serdecznym uścisku. Połączenie w nagrobku motywu łuku triumfalnego i piramidy-obelisku czyni z pomnika kraśnickiego wyjątkową kompozycję w polskiej sztuce nagrobnej XVI w., pozostającą jednak w całkowitej zgodzie z konwencją sztuki all'antica okresu renesansu.
Ze względu na oryginalność dzieła, a także na wysoki poziom artystyczny elementów rzeźbiarsko-dekoratorskich pomnik kraśnicki należy przy pisać samemu Santi Gucciemu, a nie jego warsztatowym pomocnikom czy "szkole", a więc naśladowcom maniery mistrza. Dekoracja jest wprawdzie oszczędna, ale sylwetka pomnika dość żywa, skłonny więc byłbym zaliczyć nagrobek kraśnicki do drugiej fazy twórczości Gucciego, w której zaznacza się już tendencja do odchodzenia od formy klasycznej na rzecz manierystycznej architektoniki i ekspresji. Gucci był mistrzem form architektoniczno dekoracyjnych, mniejszą jakby wagę przykładał do rzeźby figuralnej, której rzadko nadawał głębszy wyraz. Podobny jak u młodych Tęczyńskich, zdecydowany modelunek twarzy znajdujemy również w innych jego dziełach. Wśród licznych nagrobków, które wyszły spod dłuta florenckiego rzeźbiarza najbliższy monumentowi kraśnickiemu ze względu na niezwykłość odmiennej zresztą kompozycji i nastrój rodzinny jest pomnik Wojciecha Kryskiego z rodzi cami(Drobin,1572-1576)51.
Nagrobek młodych Tęczyńskich nie pozostał dziełem odosobnionym, inspirował bowiem twórcę nagrobka Daniłowiczów w Żydaczowie. Ma on inną kompozycję architektoniczną, ale układ. półleżących postaci dwu siostrzyczek trzymających się za ręce decyduje o analogii.
Pomnik młodych Tęczyńskich w Kraśniku powiększa liczbę nagrobków dziecięcych w Polsce w okresie renesansu, a jednocześnie wysuwa się wśród nich na czuło dzięki szczególnej kompozycji figuralnej, okazałej skali i monumentalnej oprawie architektonicznej.