Wiersze Stanisława Jerzego Pomorskiego ilustrowane przez J. Bartosiewicza

Krzak jaśminu
Pod moim oknem krzak jaśminu
w mrok wbija żądła aromatu
samotny - jakby wyzwolony z siebie
szalony - nocy ofiarował przyjaźń
 
Patrzę jak kuli się w mroku
jakby przepraszał za szaleństwo kwiaty
a przecież spełnia tylko swą powinność
wieczorem spłaca to co czerpie z ziemi
 
O gdybym ja umiał słowa kwiatami
rozbielić
poezję wonią sycić jak ty mroki nocy...

 

W pustym pokoju

Wieczór, drzewa mokre
dzień ucieka jak spłoszony zając
Z żółtych latarni malowane krzyże
W pokoju palma
nad stołem
parasol liści
osłania mnie jak chińskiego bożka
Słyszę głosy chłopców
już ich nie ma
Śmiech kolegów nad rzeką
Kamienną
Słucham - cisza w pokoju
Za oknem, szept deszczu
na liściach.

Serce

Każde serce jest dźwignią
odmierzającą czas życia
kotwicą utrzymującą statek
w bezpiecznym oddaleniu
 
Moje serce
jest jak pęknięta amfora
wydobyta z dna morza
 
Krzyk
postrzelonego w locie ptaka
źródło opowiadające
korzeniom sosen
o wiecznej tęsknocie ziemi.

 

 

Spacer z żoną po parku

Biel
iskry mrozu
słońce w twoich oczach
Jeszcze kryształowe gałązki
drzew świątecznych
Jakby zapomniane z daleka
Już nie bolesne, stopione z czasem
dotknęło przelotem twarz
nasz zimowy dzień mija
wrony nanizane na gałązki
jak korale na twojej szyi
miliard igieł w śniegu
milion w twoich oczach
my - obok siebie